sobota, 31 stycznia 2015

Byleby do przodu

Wreszcie trochę luzu. Po tych kilka dniach intensywnej nauki z radością mogę powiedzieć, że to już za mną i raczej więcej tego nie dotknę. Dzisiaj (tak, niektórzy uważają, że sobota to bardzo dobry dzień na egzamin) pożegnałam się z dermatologią na zawsze. I całe szczęście, bo myślałam, że to będzie never ending story i 5 lat mi nie starczy, aby się wyuczyć różnicowania, objawów, leczenia tych wszystkich zmian skórnych. Tak, wiem, większość z Was pewnie stwierdzi, że to przecież nie jest takie trudne, spojrzysz i widzisz. Ja też tak myślałam na początku roku akademickiego. Jednak okazało się, że aż tak miło nie będzie. Te wszystkie choroby mają po milion odmian, a pomiędzy nimi prawie nie ma różnic. W dodatku w książce podobno jest mnóstwo błędów. Nie wiem, takiej wiedzy nie mam.

sobota, 24 stycznia 2015

Jak wyglada zycie studenta medycyny?



Jest to jedno z najczęstszych pytań, które słyszę. Oprócz założenia, że na pewno jestem no life'm, kujonem, nic tylko książki i nauka. No i cóż, niestety, czasami jestem. Zwłaszcza dwa dni przed kołem, bo dzień przed już sama czuję, że umieram.
Jednak czy wszystkie mity to prawda?

czwartek, 22 stycznia 2015

Poczatek zawsze jest najtrudniejszy


Znacie to uczucie?
Chcecie coś rozpocząć. Burza emocji, entuzjazm, wielka radość, oczekiwanie. No bo zaczniecie przecież jutro. Należy się odstresować, gdyż to takie wielkie wyzwanie. Wyszaleć ostatni raz. Gdy nadchodzi następny dzień, radość Was nie opuszcza. Nadal z entuzjazmem robicie wszystko, co zaplanowaliście. Przynajmniej rano. Im więcej czasu od początku upłynie, tym gorzej. Kolejnego dnia już zapominacie, dlaczego zaczęliście.

wtorek, 20 stycznia 2015

sobota, 17 stycznia 2015

Jak się bardziej zmobilizować?



Pewnie wiele z Was, podobnie jak ja, ma problem z mobilizacją, a raczej z utrzymaniem jej. W końcu co to za problem wpaść na pomysł ze zdrową dietą, ćwiczeniami czy tym że w końcu się czegoś nauczę: czy to robić zdjęcia czy grać na jakimś instrumencie, a może nawet nowego języka. No bo przecież wszystko brzmi tak pięknie. Często nawet rozmawiając z kimś, mówimy: zdrowo jem, słucham takiej czy siakiej muzyki, robię milion rzeczy w wolnym czasie, aby nie wyjść na nudnych. Jednak tak naprawdę rzadko to robimy.
Narzekamy na brak wolnego czasu, a większość czasu spędzamy na facebook'u, instagramie, oglądamy seriale, filmy. Tracimy czas na dojazdy. Rzadko robimy coś pożytecznego.

Oto kilka wskazówek jak można lepiej dysponować czasem, a także mieć mobilizację:

wtorek, 6 stycznia 2015

Zmobilizuj sie



Nowy rok, nowe cele, czysta kartka, 365 dni do wykorzystania. No dobra, trochę już mniej, ale wciąż. Trzeba przyznać: pora ruszyć tyłek, zamiast gadać o tym, że się to kiedyś zrobi: najlepiej jutro, bo to przecież najczęstsza wymówka. Nie, nie, nie. Pora ruszyć tyłek już teraz, dzisiaj. I nie mówię o jakiś wielkich zmianach, tylko o małych kroczkach, które spowodują, że za jakiś czas będziemy podziwiać efekty pracy.
Tak, wiem, wciąż nie macie ochoty nic zrobić. Ja też nie miałam. Za to lubiłam oglądać obrazki z pięknie udekorowanymi warzywnymi sałatkami, przepysznymi koktajlami, umięśnione brzuchy i cudne ubrania, które na mnie nie wyglądały już tak cudnie. Może pora to zmienić?

poniedziałek, 5 stycznia 2015

KONKURS

Uwaga, uwaga!
Na facebook'owym funpage'u organizuję konkurs, w którym do wygrania jest sesja fotograficzna!

Chciałabyś / chciałbyś romantyczną sesję z ukochanym lub nowe zdjęcia z rodzinką bądź portret na pamiątkę? A może chciałabyś / chciałbyś sprawić komuś niespodziankę w postaci sesji fotograficznej? Nic do stracenia!
Wystarczy jedynie spełnić kilka prostych warunków:


Pozdrowienia,
Andra

sobota, 3 stycznia 2015

Szklarska Poręba



Na kilka dni wyjechałam w góry, by świętować nadejście Nowego Roku. Pogoda akurat dopisała, mimo że miało padać. Razem ze znajomymi mogłam cieszyć się świeżym, rześkim powietrzem, pięknymi widokami, długim i szybkim spacerem na szczyt, przepysznymi kawami i deserami w fantazji (jeżeli będzie ktoś w Szklarskiej Porębie: gorąco polecam ową kawiarnię). Także miałam okazję spróbować węgierskiego kurtosza, który o dziwo był całkiem smaczny. Jednak ze względu na jego wielkość, polecam zjeść na spółkę z innymi.